To coś w śniegu, Sean Adams
Mrok i humor to dwa bardzo odległe od siebie literackie światy. Rzadko kiedy łączą się ze sobą na kartach rozrywkowej powieści. Jednakże rzadko nie oznacza nigdy…, czego najlepszym potwierdzeniem niechaj będzie ciekawa książka Seana Adamsa pt. To coś w śniegu. Zaczyna się niczym umiejscowiony gdzieś na końcu lodowego świata horror, by za chwilę zachwycić nas swoim inteligentnym, lekko absurdalnym, ale i ze wszech miar świetnym humorem. Tytuł ten ukazał się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa HarperCollins Polska.
Tajemniczy przedmiot
Oto spowity wiecznym mrozem i śniegiem Instytut Północny. Przebywa w nim jeden naukowiec i trzy osoby dbające o porządek, bezpieczeństwo, spokój tego miejsca. Ich monotonną, pozornie wręcz z lekka bezsensowną i nużącą codzienność bycia w tym miejscu burzy niezwykły odkrycie. Ujrzenie przedmiotu w śniegu i lodzie, który jest czymś dziwnym, budzącym tyleż fascynację, co i lęk. Z każdym kolejnym dniem odkrycie to wpływa na mieszkańców Instytutu w coraz większym stopniu. Zamienia ich egzystencję w coraz bardziej niepokojące balansowanie na granicy tego, co realne i tego, co wydaje się być rodem wprost ze snu…
Niezwykła fabuła
W To coś w śniegu najwspanialsza jest niepewność. Z jednej strony towarzyszy bohateromi ich pytaniom o dziwny przedmiot… Z drugiej strony towarzyszy i nam. Mniej więcej od połowy zastanawiamy się nad tym, czy akcja ta podąży w kierunku horroru, dramatu, kryminału, czy absurdalnej komedii. I każdy z tych naszych typów wydaje się być tu co najmniej uzasadnionym. Chwilami czujemy się mile zaskoczeni, czasami nieco rozczarowani. Jednak zawsze usatysfakcjonowani tym, że w jakiejś mierze stajemy się aktywnym uczestnikiem tych zimowych wydarzeń. Hart, Gibbs, Cline i Gilroy, czyli trójka administratorów oraz unikający ich naukowiec. To właśnie ich losy, przygody, rozmowy i przemyślenia składają się na tę historię. Mimo iż nie ma wartkiej akcji to i tak intryguje nas ta opowieść, trzyma w napięciu do samego końca. Koniec zresztą okazuje się być bardzo specyficzną niespodzianką. I jest w tym coś innego, dalekiego od współczesnej mody pisania w sposób rodem z hollywoodzkich filmów.
Kreacja świata i bohaterów
Oczywiście trzeba docenić tu wiele innych, stricte literackich elementów. Warto wspomnieć o naprawdę ciekawych kreacjach bohaterów. Każdy jest zupełnie inny, zaskakujący, niezwykle specyficzny w sposobie bycia… Atmosfera w To coś w śniegu jest duszna, a zarazem klimatyczna. Wszystko ma miejsce w dużym obiekcie gdzieś na końcu zimowego świata. Nie dzieje się tu nic lub prawie nic, ale jednak toczy się tu życie czworga osób. Obecne jest w książce absurdalne poczucie humoru. Każe wykonywać naszym bohaterom zajęcia rodem z Monthy Pythona, o czym zresztą wspomina sam wydawca na okładce powieści.
Recenzja To coś w śniegu
Z pewnością To coś w śniegu jest czymś innym, nie wpisującym się łatwo w literackie schematy. Ukazuje piękną prawdę, że oto nurty i gatunki nie mają tak naprawdę znaczenia wobec jakości i wielkości tekstu – a z takim mamy tu do czynienia. Bo jest tu i strasznie i śmiesznie, jak i też niejednokrotnie przyjdzie nam się wzruszyć. I choć sama historia nie jest długą – książka ta liczy sobie 250 stron, to oferuje ona tak wiele wrażeń i emocji, że chwilami czujemy się tak, jakbyśmy mieli do czynienia z wielotomowym cyklem. Choć kto wie, może i doczekamy się kontynuacji tej opowieści…
Podsumowanie recenzji
Rzecz całą reasumując – powieść Seana Adamsa pt. To coś w śniegu, to klimatyczna, niezwykle inteligentna i podana z wielką gracją, literacka uczta. To barwna fabuła, grono nietuzinkowych bohaterów i miejsce akcji, w którym chcielibyśmy znaleźć się już „tu i teraz”, ale po przeczytaniu kolejnych kilkudziesięciu stron, być może jednak nie… Innymi słowy – to znakomita powieść, do poznania której to gorąco was zachęcam.
Urszula Janiszyn,
I, po lekturze…