Drzwi o trzech zamkach, Sonia Fernández-Vidal
Jeżeli chcesz, żeby spotkało cię coś nowego, przestań robić ciągle to samo.
Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że każdy dzień przypomina przyjemny schemat. Już automatycznie robimy pewne rzeczy i nawet o tym nie myślimy. Często też, chociaż coś nam mówi, że czegoś brakuje, to nie bardzo wiemy, co robić. A przecież wystarczy zrobić coś innego…
Zarys fabuły książki Drzwi o trzech zamkach
Dla Nika ma być to kolejny zwykły dzień wyglądający jak każdy inny. Wszystko zmienia jednak wiadomość, która nagle pojawiła się na suficie. Z jej powodu poszedł do szkoły zupełnie inną drogą i podchodzi do drzwi intrygującego go domu. Ten sam bodziec popycha go do ich przekroczenia i przeżycia największej przygody jego życia. Okazuje się bowiem, że trafia do magicznej krainy, która nie tylko go zachwyca, ale i nieco przeraża. Jak potoczą się jego losy w tym miejscu?
Muszę przyznać, że gdybym dokładniej wczytała się w opis książki Drzwi o trzech zamkach, to pewnie nie zdecydowałabym się na sięgnięcie po ten tytuł. Ja i fizyka kwantowa to dwie sprzeczności. Niestety, książka była już u mnie i musiałam się z nią zmierzyć. Fakt, że jest to literatura dziecięca wcale nie umniejszał mojego lekkiego przerażenia. No wiecie, kiepsko by było, gdybym ja nie wiedziała, o czym czytam, a dzieci tak. Jak wyszło w praktyce?
Moje wrażenia
Sonia Fernández-Vidal w książce Drzwi o trzech zamkach połączyła świat fantastyczny z fizyką kwantową i chociaż wydaje się to niemożliwe, wyszło jej to naprawdę dobrze. Stworzyła fabułę pełną przygód, zadbała o to, by było ciekawie, zabawnie, ale i edukacyjnie. Pokazuje, że przyjaźń można nawiązać w jednej chwili i jest tak samo trwała, jak te budowane latami. Autorka daje głównemu bohaterowi ważne zadanie i z każdym krokiem do niego przygotowuje. Sporo się dzieje na tych zaledwie dwustu stronach, ale nie brakuje też czasu na przetrawienie wiedzy umieszczonej w treści.
Bo Drzwi o trzech zamkach to przede wszystkim świat fizyki kwantowej, a Sonia Fernández-Vidal w sposób lekki i nieprzytłaczający suchymi faktami przybliża go młodemu czytelnikowi. Chłopiec poznaje prawa nim rządzące, uczy się, czym jest przykładowo teoria względności, bozon Higgsa, czy też atomy lub kwarki. Podróżuje z prędkością światła, przenosi się z miejsca na miejsce, a co ciekawsze, jako jedyny człowiek widzi superpozycję.
Słów kilka o bohaterach książki Drzwi o trzech zamkach
Niko to zwyczajny nastolatek, jego postać zdecydowanie pomoże odnaleźć się czytającym w tych zawiłościach. Z początku jest zarówno zagubiony, jak i zafascynowany nowym miejscem. Powoli się go uczy, zaczyna ufać innym i stara się zrozumieć. Fajne jest to, że na wszystko potrzebuje czasu, dokładnych wyjaśnień, i to, że czasem czegoś nie pojmuje. Nie stał się nagle wszystkowiedzącym mądralą.
Na zakończenie
Sonia Fernández-Vidal w moim odczuciu podjęła się ogromnie trudnego zadania, ale jak się okazuje – wykonalnego. W książce Drzwi o trzech zamkach, pomiędzy przygodami, budowaniem przyjaźni oraz odrobiną niebezpieczeństwa, tłumaczy fizyczne zagadnienia. Dla ułatwienia ukrywa je w zagadkach, a także nadaje im ludzkie cechy. I chociaż nadal jestem noga z fizyki, wiele rzeczy jest nadal dla mnie czarną magią, to jednak coś tam mi w głowie zostało. Drzwi o trzech zamkach trzeba też pochwalić za szatę graficzną. Czarno-białe ilustracje, zmieniająca się czcionka, dymki, grafiki oraz wyróżnienia w tekście robią naprawdę efekt wow!
Zdecydowanie nie jest to książka dla każdego dziecka. Drzwi o trzech zamkach to pozycja dla czytelników w wieku 10+, którym niestraszne są fizyczne zagadnienia. To nie tylko dużo wiedzy w pigułce, ale przede wszystkim fantastyczna opowieść, pełna zwrotów akcji, magicznej otoczki i intrygującej treści.
Zapatrzona w książki