Życie to za mało, Iza Michalewicz
Życie to za mało Izy Michalewicz to trudny, a jednocześnie tak przenikliwy reportaż, a raczej ich zbiór. Trafia w sam środek czytelnika i nie pozostawia obojętnym. Mamy tu różnorodne przestrzenie czasowe, bo przemierzamy dwie dekady, profesje wszelakie i osobowości tak odmienne. Jest i zmaganie się z autyzmem, oczyszczenie z zarzutów po latach, emigracja, bolesne wspomnienia dzieciństwa, w które nikt nie wierzył. Każda historia przedstawiona w książce Życie to za mało jest tak bardzo swoja, indywidualna, z tlącym się pragnieniem, by ktoś ją usłyszał. Niby różne, a jednak łączy je nierozerwalna nić utraty i nadziei.
Dużo tu cierpienia, krzywd, upokorzeń, które kulą człowieka w sobie. Przygniata ogrom zła i lęku, które potrafią spętać i nie można zrobić kroku. Ale jest również determinacja, podnoszenie się, zmagania, bo to siła napędowa, by dalej iść. Pomimo wszystko. Jest szukanie perspektywy, choćby walił się świat.
Reportaże o stracie i poszukiwaniu nadziei
Życie to za mało to dwadzieścia cztery opowieści, które napisała sama rzeczywistość. Stawiające nad przepaścią, z licznymi znakami zapytania i niejednokrotnym brakiem odpowiedzi. Mocna to rzecz i momentami może wstrząsnąć naszym konformizmem lub pozwolić odnaleźć w niej własne słabości. Jest samotność, bezwzględność i krzyk rozpaczy. Kobieta, która ma chwil kilka na spakowanie się, fałszywe oskarżenia i nie dawanie wiary tym prawdziwym. Spotykamy porzucone dzieci, bankrutów, którzy stracili wszystko i matkę, która traci dziecko. Są ci, którzy proszą o wsparcie i go nie otrzymują, ale też ci bez odwagi zwrócenia się do kogokolwiek. Są i ciągi dalsze, które czasem wzruszają, dotykają, a innym razem cieszą.
Język jest tu prosty, autentyczny i obrazowy. Porusza tak wiele strun emocji. Mimo ciężkiej tematyki reportażu Życie to za mało czyta się go przystępnie i chłonie się każdą stronę. Nie ma tu iluzji życia, ale jest to surowe, bez skrupułów, w którym jednak tli się wartość dobra. Bo czy to nie ono jest naszym jedynym ocaleniem? Nie ma tu filtrów, które idealizują, pokazując nieprawdę, ale codzienność bez medialnej fikcji. Dostajemy wiele detali, drobnych spraw, które tworzą te wielkie i tkają unikalny gobelin czyjegoś bycia tutaj.
Bo życie to za mało, by pomieścić spektrum możliwości, które niesie ludziom los. Często wydaje się, że już nie ma szans na podźwignięcie, ale najważniejsze, by widzieć człowieka. By nie być biernym. I lektura Życie to za mało Izy Michalewicz jest właśnie takim impulsem. Do zmian, do działania, do pomocy drugiemu człowiekowi. Nie zamykajmy oczu. Czujmy!
Życie to za mało to książka warta poznania. Odkrycia. Przeżycia.
Monika Parda,
Żyj Bardziej