Pięcioro małych Indian, Michelle Good
Kilka lat temu cały świat dowiedział się o dramatycznych losach indiańskich dzieci w Kanadzie. Trafiając do specjalnych ośrodków misyjnych, stawały się bezbronnymi ofiarami przemocy ze strony sióstr, duchownych i personelu. Bicie, gwałty, zabójstwa sprzed lat. To przerażające akty bestialstwa, o którym dopiero dziś zaczęto mówić głośno i domagać się kary dla tych, którzy się go dopuszczali. I właśnie o tej bolesnej prawdzie opowiada znakomita, poruszająca powieść Michelle Good Pięcioro małych Indian. Zapraszam do poznania recenzji tej książki.
Kenny, Lucy, Clara, Howie i Maisie – dziś dorośli, byli podopieczni prowadzonej przez duchownych Szkoły Misyjnej z internatem. Przed laty niewinne dzieci zabrane siłą z własnych domów dla ich dobra, które spotkała największa możliwa krzywda, jaka może spotkać dziecko ze strony dorosłych. Teraz każde z nich zmaga się z traumą przeszłości, nie mogąc liczyć na nikogo innego, poza własną piątką. Poznajemy ich codzienność, koszmary i marzenia, które na przestrzeni kolejnych lat znaczą ich każdy dzień…
Pięcioro małych Indian to niezwykle mocna, wzruszająca i zarazem piękna powieść o zapomnianych ofiarach kanadyjskiego Kościoła. Dziś mogą powiedzieć wreszcie prawdę o własnym losie. O losie tych wszystkich niewinnych indiańskich dzieci, które spoczęły gdzieś w przykościelnych, masowych grobach.
To książka ważna, potrzebna i niezwykle bezpośrednia w swej emocjonalnej wymowie. Przyjmuje postać fabularnej historii, ale opartej na autentycznych faktach. W efekcie otrzymujemy powieściowy dramat, wobec którego nie można przejść obojętnym.
Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość – to właśnie pomiędzy tymi czasowymi przedziałami przemieszcza się swobodnie ta powieściowa relacja. Ukazuje losy wyżej wymienionych bohaterów z czasów ich dzieciństwa, jak i czasu młodości oraz dorosłości znaczonej traumą. Każde z nich próbuje radzić sobie z nią na swój sposób. Gdy oto Massie zadaje sobie ból i cierpienie, Lucy balansuje na granicy paranoi. Howie zaś stara się stawić czoła systemowi kraju, domagając się sprawiedliwości. I są tu ludzkie dramaty, jest pragnienie miłości oraz siła najprawdziwszej, gdyż znaczonej wspólnymi dramatami, przyjaźni.
Największą siłą tej opowieści jest jej prawda.
Prawda postaci, które to są z pewnością niezwykle realistyczne, nieidealne i budzące w nas wielkie współczucie, choć czasami też i niezrozumienie. To również prawda czasów, czyli zderzenia współczesnej kanadyjskiej rzeczywistości z czasami bezwzględności systemu, gdzie głos dziecka – zwłaszcza indiańskiego dziecka – nie znaczył nic wobec słowa księdza, siostry, nauczyciela. I wreszcie nie sposób nie docenić prawdy języka tej książki. Jest niezwykle surowym, codziennym i dokładnie takim, jakim mogliby i powinny posługiwać się bohaterowie tej powieści.
Rozrywka – to słowo, którego boję się użyć w przypadku książki Pięcioro małych Indian, ale które mimo wszystko oddaje sobą wrażenia, doznania i emocje, jakie towarzyszyły mi podczas jej lektury. Opowieść ta jest niewątpliwie ciekawa, intrygująca i porywająca. Co jednakże nie zmienia faktu, iż jej strony wypełnia ból, cierpienie i wielkie poczucie niesprawiedliwości świata. I choć pięcioro bohaterów tej książki spotkała wielka krzywda, to jednakże otrzymali oni szansę na inne, nowe, lepsze życie, która to wielu ofiarom kanadyjskiego Kościoła nie była dana. I jest w tym coś na kształt nadziei i wiary w to, że mimo wszystko pragnienie życia jest silniejsze, aniżeli zło, ludzkie zło…
Powieść ta stała się bestsellerem w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i wielu innych krajach świata, zdobywając również liczne nagrody i wyróżnienia.
I z pewnością tytuł ten na to zasługuje, gdyż w tak mocny i zarazem fascynujący sposób łączy on w sobie społeczne kwestie z dobrą literaturą spod znaku obyczajowego dramatu. Naturalnie przeznaczeniem tej książki jest to, by dała ona sobą świadectwo dramatu rdzennych mieszkańców Kanady. Dramatu, który spotykał przez całe dziesięciolecia niewinne, zapomniane i opuszczone przez wszystkich dzieci. I w mej ocenie tak też się właśnie dzieje.
Książka Michelle Good pt. Pięcioro małych Indian to coś znacznie ważniejszego i większego, aniżeli tylko dobra literatura.
To głos sprzeciwu przeciwko zakłamywaniu prawdy o zbrodniach katolickiego Kościoła. Głos żądania pociągnięcia winnych do karnej odpowiedzialności, jak i wreszcie głos oddania należnej czci ofiarom tego straszliwego procederu. Dopiero potem tytuł ten staje się piękną, choć też i nie zawsze najprostszą w odbiorze pod względem emocjonalnego bólu, literacką historią. Polecam.
Urszula Janiszyn,
I, po lekturze…
Piękna i niezwykle potrzebna opowieść…