Minuty, Iza Klementowska
Minuty Izy Klementowskiej to książka ważna. Potrzebna. I dobrze, żeby została usłyszana. Bo żyjemy w rzeczywistości, w której „ani jednego artykułu o starości, ani jednej wskazówki, jak poradzić sobie z własnym starzeniem się, ani jednego słowa, co robić z czasem, który pozostał. Wszędzie tylko troska o dobre samopoczucie, płaskie brzuchy, krągłe pupy, kuse sukienki, splecione nagie ciała (…)”. A czy życie to rzeczywiście nieustająca młodość, nieskazitelność i witalność? Czy nasze realia to brak zmarszczek, wygładzona codzienność i rozpierająca nas energia? Czas płynie. Nie czeka na nikogo. Choćby się pragnęło, choćby robiło się wszystko, by go zatrzymać. Nie da rady. I tylko szczęśliwcy, a może wcale nie, dotrwają do etapu, który budzi niepokój, wywołuje lęk, a wciąż jest lekceważony. Tu starość, nie bójmy się tego słowa, otrzymuje głos. A jego tembr jest bardzo zróżnicowany.
Reportaże o starości
W książce Minuty otrzymujemy kilkanaście esejów o tym fragmencie bycia, którego niektórzy chcieliby dożyć, inni wymazać. Bo Panu Bogu się nie udał, mówią, lub żyj sto lat, życzą. Jest tu reporterskie oko Izy Klementowskiej, literackość, która mówi o trwaniu w podeszłym wieku i perspektywa specjalisty. Jest więc wielopłaszczyznowo i perspektyw kilka.
Odwiedzamy tych samotnych, z rodzinami, w domach opieki. Tych aktywnych zawodowo, spełniających podróżnicze marzenia i tych, którym organizm nie pozwala już na wiele. Bywa energicznie, ale i apatycznie. Z nostalgią, ale i z chęcią przeżycia „jeszcze”. Z pogodzeniem i niezgodą. Ze znużeniem i nieustannym pragnieniem smakowania. Jest więc różnorodnie, bez kreowania stereotypów, bo i człowiek jest indywidualnością. Nie każdy musi więc tak samo, nie każdy może, nie każdy chce.
Iza Klementowska maluje słowem portrety, a każdy o swoim charakterze, barwach i temperamencie. Przez strony Minut przewija się rozgoryczenie, pragnienie poczucia, że jest się potrzebnym, lęk przez przyszłością i zniedołężnieniem, wreszcie ból. Na tym się jednak nie zatrzymujemy, bo i poszukujemy spełnienia, miłości i realizacji siebie. Bo rozumiemy coraz więcej i pokora znajduje w nas miejsce. Emocjonalna to opowieść o człowieku. O tym, że składa się nie tylko z dzieciństwa, młodości i dorosłości, a ten ostatni etap nie powinien stanowić tabu.
Książka, która pomaga oswoić starość
Starsi ludzie nie są niewidzialni. Istnieją, czują, chcą być zauważani. Chcą żyć naprawdę, choć czasem realia im tego nie ułatwiają. Minuty to książka, która uwrażliwia. Myślimy o swoich babciach i dziadkach, samotnej sąsiadce spod piątki czy starszym panu, któremu nikt nie chciał ustąpić miejsca w autobusie, a który może sądzić o sobie tak: „Przypominam dawno nieużywaną harmonię, na której ktoś próbuje grać, ale wydobywa z niej tylko skrzypienia i nieczyste dźwięki”. Minuty Izy Klementowskiej zmieniają perspektywę i zrzędzenie czy złośliwość nabierają innego wydźwięku. Bo nikt z nas nie wie, jaki będzie na tym etapie życia i czy siły pozwolą na aktywność, której chce się tak bardzo. I pamiętajmy, że „dla samopoczucia starszej osoby jest ważne to, co udało się jej osiągnąć, z czego czuje się dumna, co miało największy wpływ na to, jak wygląda jej życie w tej chwili i konsekwencją jakich jest wyborów”.
Szanujmy więc starość. Oswajajmy ją, zamiast szukać nowych sposobów na jej zatrzymanie. Bo czasu nie cofniemy. Bo trzeba iść. Minuty – o, jak wartościowa lektura! Biorę z niej ze sobą myśl, że „najważniejsze to nauczyć się żyć z tym, co jeszcze nam zostało, bo umartwianie się lub myślenie, co by było gdyby, nic nie daje prócz bólu”.
Monika Parda,
Żyj Bardziej