Zasieki na prerii
Chyba każdy zna legendarnego Lucky Luka. To dzielny, Samotny Kowboj przemierzający Dziki Zachód i walczący ze złem. Jest on też najszybszym rewolwerowcem świata, zmaga się z niebezpiecznymi opryszkami i zawsze stoi na straży prawa. O jego przygodach powstały komiksy, filmy, seriale animowane. Tę rewelacyjną postać stworzyli mistrzowie komiksowych opowieści pisarz Rene Goscinny i rysownik Morris (Maurice de Bevere). Zapraszam na recenzję komiksu Lucky Luke. Zasieki na prerii.
Zarys fabuły
Zasieki na prerii to dwudziesty dziewiąty album serii „Lucky Luke”. I choć nie pojawiają się tu odwieczni wrogowie dzielnego kowboja – bracia Daltonowie, ta część jest naprawdę wspaniała. Rolę czarnego charakteru pełni tu hodowca bydła Cass Casey. Jego przeciwnikiem jest farmer Vernon Felps. Prerie Dzikiego Zachodu są naprawdę rozległe, tych dwóch jednak nie może się pogodzić. Kowboje pędzą bydło przez ziemie farmera i niszczą uprawy. Zdenerwowany rolnik postanawia ogrodzić swój teren zasiekami z drutu kolczastego, a to prowadzi do otwartej wojny pomiędzy wszystkimi hodowcami bydła i farmerami. Do akcji musi więc wkroczyć Lucky Luke i pogodzić zwaśnionych bez przelewu krwi. Samotny Kowboj zawsze znajduje się tam, gdzie powinien, a bez niego dobro nie może zwyciężyć.
Komiks dopracowany w każdym szczególe
Komiks Zasieki na prerii czyta się szybko. Wartka akcja, spora dawka humoru (za którą odpowiada głównie Jolly Jumper koń Lucky Luka) i świetne rysunki sprawią, że czytelnik miło spędzi czas. Każdy – niezależnie od wieku – będzie tu mógł znaleźć coś dla siebie. Jest lekko, zabawnie, z morałem. Ale są też momenty bardziej dramatyczne, takie w których angażujemy się w akcję tak mocno, jak w najlepszym westernie. Jest tu i sympatyczna żona farmera i śmieszny starszy pan na wózku i mała krówka udająca całe stado. Rysunki są ładne, kolory soczyste, wyraziste. Postacie mają swoje charakterystyczne cechy, na które od razu zwracamy uwagę. Czasem pojawiają się też drobne detale urozmaicające akcję.
Podsumowanie recenzji
Komiksowa historyjka ma przede wszystkim bawić. Ta jednak też uczy. Pokazuje, że w sytuacjach konfliktowych warto szukać kompromisu. Zamiast prowadzić spory, lepiej dążyć do pokoju, bo na tym wszyscy skorzystają. Jest tu więc trochę głębszej treści, ale podanej w zabawny lekki sposób, bez moralizowania. Kto nie zna Lucky Luka, powinien to szybko nadrobić. Ta postać daje się polubić. Samotny Kowboj na końcu zawsze podąża w stronę zachodzącego słońca, ale w kolejnym tomie pojawia się znów, aby dalej walczyć ze złem i wprowadzać prawo.
Anna Sołtys