Sto sukienek, okładka
Polecamy Recenzje

Sto sukienek

Mama nigdy nie zapomniała tej dziewczynki, tak źle traktowanej przez rówieśników. Sama doskonale wiedziała, co znaczyło żyć w biedzie, nosić ubrania po starszej siostrze i mieszkać w domu, w którym w zimie zawsze było zimno. Ale czy to powód, aby komuś dokuczać? Czy rzeczywiście trzeba igrać z uczuciami kogoś, kto jest inny?

Historia, która zdarzyła się naprawdę

Eleanor Estes w liście do czytelników przytacza historię swojej matki, która w dzieciństwie nie zdążyła przeprosić koleżanki z klasy za złe traktowanie. Dlatego napisała książkę Sto sukienek. Książka ukazała się u nas po raz pierwszy, lecz jej premiera była już osiemdziesiąt lat temu. Jednak mimo upływu czasu nie straciła na swojej aktualności. W szkole i kiedyś i obecnie zawsze znajdzie się jakaś grupka osób, która potrafi uprzykrzyć życie innym, zazwyczaj słabszym lub nieśmiałym osobom. Ja również pamiętam ze swoich szkolnych lat podobne przypadki. Najgorsze jest jednak to, że chociaż większość dzieci nie dokucza innym, to nie przeciwstawia się tej sytuacji. Albo przygląda się temu obojętnie, albo przyklaskuje grupce gnębiącej inne osoby.

Zarys fabuły w książce Sto sukienek

W książce Sto sukienek Eleanor Estes opisuje historię Wandy. Dziewczynka mieszka z ojcem i bratem w biedniejszej okolicy. Nazwisko Petronski brzmi bardzo obco i dziwnie dla koleżanek z klasy a na dodatek to, że dziewczynka codziennie przychodzi do szkoły w tej samej niebieskiej sukience, która już bardzo wyblakła od używania. Początkowo zresztą nikt jej niemal nie zauważa i nie zwraca na nią uwagi. Gdy jednak pewnego dnia koleżanki dowiadują się, że Wanda ma w domu aż sto sukienek i wszystkie równiutko ułożone w szafie, wszystkie oczy zwróciły się na nią. Zaczęły się też pytania. Jakie to sukienki, z jakich materiałów, czy wszystkie są takie same i tym podobne.

Tak naprawdę w klasie nikt nie zwracał uwagi na Wandę Petronski. Przypominano sobie o niej rano, w drodze do szkoły, i w południe podczas powrotu do domu. Wtedy w grupkach po dwie, trzy, a nawet więcej osób można było śmiać się z niej i dogadywać. Wanda nie miała przyjaciół. Codziennie przychodziła do szkoły sama i sama wracała, ubrana w bezkształtną, wyblakłą niebieską sukienkę. Sukienka była czysta, ale zawsze wyglądała na niewyprasowaną.

Zabawa w sukienki…

Niektórzy zastanawiali się nad tym, dlaczego Wanda przechwala się, że ma sto sukienek w szafie a ciągle chodzi tylko w jednej… Czy dziewczynka celowo prowokuje inne dzieci kłamiąc i opowiadając niestworzone rzeczy? Może chce wzbudzić w nich zazdrość? Nie wiadomo. Najpopularniejsza w szkole dziewczynka zaczyna coraz bardziej dokuczać Wandzie inicjując nową zabawę w sukienki. Część dzieci jej wtóruje nie chcąc samemu stać się pośmiewiskiem. Potem pytano Wandę nie tylko już o sukienki, ale też o buty, kapelusze czy nawet płaszcze… A Wanda za każdym razem odpowiadała, że nie tylko ma sto sukienek, lecz także dużą ilość kapeluszy, butów i płaszczy.

Czy inność jest powodem do dokuczania?

Któregoś dnia Wanda nie pojawiła się w szkole, następnego dnia również jej nie było. Dziewczynki z jej klasy tylko dlatego to zauważyły, bo nie miały komu dokuczyć. Wszystko się wyjaśnia, gdy na jednej z lekcji okazało się, że jednak Wanda mówiła prawdę, miała w domu sto sukienek… Dlaczego nikt nie uwierzył dziewczynce? Dlaczego nikt jej nie zrozumiał? Czy tylko dlatego, że miała obco brzmiące nazwisko? Czy inność jest powodem do dokuczania i szyderstwa?

Podsumowanie recenzji książki

Sto sukienek to książka o smutnej treści, ale jakże pełna nadziei. To opowieść o znieczulicy, ale też o marzeniach, współczuciu i wybaczaniu. To historia nie tylko dla dzieci, lecz dla wszystkich. Piękna i bardzo poruszająca, zmuszająca do głębszej refleksji nad problemem, który wszyscy znamy i pozostawia czytelnika ze łzami w oczach…

Myszka