Śmierć w jej dłoniach, okładka
Literatura faktu Recenzje

Śmierć w jej dłoniach

Śmierć w jej dłoniach Ottessy Moshfegh, to moje pierwsze spotkanie z autorką. Po lekturze tej książki mam ochotę poznać jej wcześniejsze utwory. Zaciekawił mnie tytuł oraz zielona okładka, która przyciągała mnie do siebie jak magnes, a dodatkowo chciałam sprawdzić też, czy ma cokolwiek wspólnego z naszą Olgą Tokarczuk, bo pojawiają się różne zarzuty związane z tą powieścią…

Książka, którą czyta się w napięciu

Chociaż w książce Śmierć w jej dłoniach znajdziemy elementy kryminału i thrillera, to są one jedynie subtelnymi akcentami i nie tworzą tego typu powieści. Mimo to, czyta się ją w napięciu, bo autorka ciągle zwodzi czytelnika i kluczy z fabułą, że czasem trudno za nią nadążyć. A co ciekawe, to moim zdaniem ta książka jest równie dobra a jednocześnie zła. Bardzo trudno o niej wypowiedzieć się jednoznacznie, tym bardziej, że to moje pierwsze spotkanie z autorką. Główną bohaterką jest Vesta, wdowa mieszkająca na odludziu, w okolicach miejscowości Levant, towarzyszy jej tylko pies Charlie. Nie przeszkadza jej samotność, lubi spacerować po lesie, lecz gdy pewnego dnia znajduje tajemniczą kartkę, wszystko w życiu Vesty nagle się zmienia.

Miała na imię Magda. Nikt nigdy się nie dowie, kto ją zabił. Nie ja. Tu spoczywają jej zwłoki.
Ktokolwiek napisał tę notatkę, zdawał sobie sprawę, że nieujawnianie swoich danych podnosi jego notowania. Bezosobowość tchnie autorytetem.

Rzeczywistość, która przeplata sie z wyobrażeniami

Kto mógł zostawić w lesie tę kartkę? Czy naprawdę leży w lesie, właśnie w tym miejscu, zamordowana dziewczyna o imieniu Magda? Kobieta nie bagatelizuje tej kartki. Za wszelką cenę stara się dociec prawdy. Postanawia przeprowadzić dochodzenie, chcąc rozwikłać tę zagadkę. Snując różnorodne hipotezy zaczyna niejako ożywiać postać Magdy i dorabia w wyobraźni różne historie związane z jej życiem i śmiercią. Stopniowo dowiadujemy się również wielu faktów z życia Vesty a także o relacji łączącej ją z nieżyjącym już mężem. Trzeba przyznać, że nie było to dobre małżeństwo.

Kiedy Walter umarł, przynosiły mi zapiekanki i kwiaty, zachowując się tak, jakby kraj stracił bohatera narodowego. Pewnie wszystkie podkochiwały się w Walterze. Te pindy. Te kury domowe.

Przez kolejne strony Vesta snuje swoje opowieści. Przeplata rzeczywistość z wymyślonymi wydarzeniami związanymi z Magdą, o której dowiedziała się z zostawionej w lesie kartki. Tak naprawdę to czasem nie byłam przekonana, która historia wydarzyła się naprawdę, a co było tylko wymysłem samotnej kobiety. Czy takie snucie wymyślanych na poczekaniu opowieści nie doprowadza ludzi do obłędu? Czy może jednak jest dobrym lekarstwem na samotność?

Podsumowanie recenzji

Elementy, z których autorka przedstawia nam historię Magdy nie łączą się w całość, co może doprowadzać nawet do furii. Może właśnie o to chodziło autorce, żeby opowiedzieć w ten sposób o traumie, o żalu po stracie ukochanej osoby. Pokazać jak normalne z pozoru życie, łatwo zamienić w szaleństwo i niepokój. Śmierć w jej dłoniach to dobra powieść, dowcipna, szalona i zwodnicza, ale ze sporym ładunkiem gniewu i smutku.

Myszka