Nie jesteśmy, okładka
Literatura piękna Recenzje

Nie jesteśmy tu dla przyjemności

Nie jesteśmy tu dla przyjemności to powieść nieznanej mi wcześniej norweskiej pisarki, którą przeczytałam nawet z dużą przyjemnością. Chociaż nie jest to może zbyt porywająca i wciągająca lektura, ale warto było poznać rozterki literackiego światka. Często wydaje się nam, że ci sławniejsi ludzie nie mają takich problemów jak my, a przecież wszyscy żyjemy w tym samym świecie, tylko jedni są na tak zwanym świeczniku…

Zarys fabuły

Knut jest pisarzem już nieco podstarzałym, chociaż wcale tak o sobie nie myśli. Ciągle czuje się na tyle dobrze, by uważać się za człowieka w średnim wieku. Problem jest jednak nieco inny, jego ostatnia powieść odnosząca sukces, została wydana już dwadzieścia lat temu. Knut czuje się wypalony, nie ma natchnienia. Wszystko to, co od tamtej pory napisał, nie nadaje się właściwie do druku. Gdy jednak jego nazwisko znalazło się, co prawda na rezerwowej liście, na zaproszeniu na prestiżowy festiwal literacki w Lillehammer, humor mu się poprawia. Widzi w tym jakąś nadzieję na powrót sławy. Trochę czuł się początkowo urażony, że zaproszono go w zastępstwie kogoś bardziej obecnie popularnego, ale co tam. Ważne jest to, że jeszcze o nim nie zapomniano.

Knut, który zbliża się do sześćdziesiątki, zaczął ostatnio przemawiać sam do siebie, tak jak przemawia do mieszkańców domu opieki, w którym dorabia sobie na dyżurach.
Po opublikowaniu Sławnej Książki wystarczyło, że pokazał się w jakimkolwiek miejscu uczęszczanym przez ludzi ze świata kultury, a wszędzie czekała na niego co najmniej jedna kobieta.

Literacki festiwal

Knut wie, że będzie tam również jego była żona, a także młodsze pokolenie. Dla dodania sobie otuchy, zabiera ze sobą w podróż przyjaciela. Z pewnością doda mu to odwagi. Dociera do niego, że ponownie znów będzie musiał wyjść do ludzi. Nie obędzie się bez tego, bo ma uczestniczyć w dyskusji na temat „niewierność w życiu i literaturze“. Tyle jest różnych tematów do wyboru, a tu ma być właśnie ten. I chociaż początkowo Knut nie zamierzał się zbytnio angażować w dyskusję, chciał tylko dobrze się zabawić i dobrze pojeść (za darmo, rzecz jasna), lecz nieoczekiwanie w czasie swojego wystąpienia, powiedział co naprawdę myśli nie tylko na ten temat, ale też na temat niektórych młodych pisarek….

Podsumowanie recenzji

Książka Nie jesteśmy tu dla przyjemności to jakby satyra na świat literacki, w którym pełno obłudy i wszelkich zabiegów mających na celu jak największa popularność, za wszelka cenę. I nie dotyczy to tylko pisarzy, ale też redaktorów i tych wszystkich, którzy obracają się w tych kręgach. Chwilami trochę mi się już nużyło to obcowanie z Knutem i jego rozważaniami, ale myślę, że autorka chciała wywołać w czytelniku emocje, więc pewnie dlatego w taki sposób pokazała portret sfrustrowanego i niespełnionego pisarza.

Myszka