Na czworakach
Podróż to niewiadoma… Niewiadoma kierunku, celu i tego, co znajdziemy tam, gdzie dotrzeć chcemy, bądź też gdzie niespodziewanie dotarliśmy. Podróż to również zmiana. Czasami na lepsze, czasami na gorsze, ale zawsze zmiana dająca coś innego, nowego, być może tak bardzo potrzebnego… I o takiej podróży opowiada niezwykle intymna powieść Mirandy July pt. Na czworakach, która to ukazała się właśnie w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Pauza. Zapraszam was do poznania recenzji tej pozycji.
Kreacja głównej bohaterki
Główną bohaterką książki Na czworakach jest czterdziestopięcioletnia artystka i pisarka. Kobieta spełniona życiowo i finansowo, która planuje właśnie długą podróż przez całe Stany. Tymczasem los, ale też i spontaniczna decyzja sprawiają, że po niespełna półgodzinnej podróży zatrzymuje się ona w małym moteliku, wynajmuje pokój i zaczyna… inaczej żyć. To czas przemyśleń, odważnych decyzji i próby uchwycenia tego, czym może być nowa, dojrzała, kolejna wolność. A jak się okazuje, może być ona odważną, trochę niebezpieczną, ale też i zabawną przygodą…
Fabuła, która wciąga
Miranda July zaskakuje nas kolejny raz swoją niebanalną, dojrzałą i odważną twórczością. Kolejny też raz przewodnim motywem jest życie amerykańskiej klasy średniej. Tym razem życie kobiety, artystki, żony i matki. Na pewien czas i na potrzeby swoistego eksperymentu porzuca te wszystkie role, stając się po prostu kimś innym. Anonimowym, gotowym na wszystko i pragnącym poczuć to, co od wielu lat nie staje się już jej udziałem. I z pewnością jest to literatura predysponująca do miana feministycznej, ale w mej ocenie też i mężczyźni mogą wiele wynieść z tego czytelniczego spotkania. Na czele z tym, by lepiej zrozumieć swoje żony i partnerki, które również mają prawo do czegoś takiego, co nazywa się „kryzysem średniego wieku”.
Narracja w powieści Na czworakach
Główną narratorką w Na czworakach jest bohaterka opowieści. Dzieli się z nami swoimi losami, przemyśleniami, wspomnieniami, ale też i marzeniami. W mniejszym lub w większym stopniu wprowadza je w plan w swojej specyficznej „podróży bez podróży”. I jest tu wiele o rodzinie, o seksualności, czy też wreszcie o sztuce… Jest też i codzienność amerykańskiego życia, która nie koniecznie przypomina to znane z filmów i seriali. Najogólniej rzecz ujmując jest nudna i monotonna. Jednocześnie nie ma tu zawrotnej akcji, nie ma scen określanych mianem spektakularnych i nie ma wielkich dramatów. Małe się zdarzają…, ale nie przeszkadza to nam w tym, by cieszyć się tą historią, jej mądrością, zaskakującą konstrukcją i tym, co sobą niesie.
Książka, która wzbudza emocje
Opowieść tę wypełnia cała gama niezwykłych doznań i emocji. Czasami śmiejemy się z losów głównej bohaterki, z jej seksualnych przygód, czy też inteligentnie prowadzonej gry z tymi, których poznała. Dla równowagi jest jednak i coś smutnego, gorzkiego. Sprawiającego, że podobnie jak ta postać zaczynamy żałować wielu rzeczy, których nie przeżyliśmy. Z jeszcze innej strony pojawia się tu zaś poczucia spokoju i przekonanie, że dziś już wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas samych, o czym zresztą przekonują nas strony Na czworakach. Jednocześnie trzeba jednak zauważyć, że poznawanie tej historii nie jest rzeczą najprostszą. Z uwagi na czasami dość chaotyczny charakter relacji i na naprawdę wiele refleksji i przemyśleń bohaterki. To jednak trzeba zaakceptować, gdyż taki jest pisarski styl Mirandy July, co zresztą czyni ją tak intrygującą autorką. I można powiedzieć w tym kontekście, że jest to literatura ambitna i wymagająca.
Podsumowanie recenzji powieści Na czworakach
Każdy z nas ma czasami ochotę na podróż, która zabierze nas daleko od naszej codzienności. Ta opowieść w jakiejś mierze ukazuje nam to, jak mogłaby ona wyglądać, odpowiada na pytanie, czy warto, jak i wreszcie pozwala poczuć to, czym jest taka podróż… Dla mnie o tym jest właśnie ta książka – o ucieczce, której potrzebuje każdy z nas, ale nie każdy ma na nią odwagę. To dobra literatura, wielkie emocje i piękno języka, jakim posługuje się Mirandy July i które udało się przełożyć na nasze polskie słowa tak udanie Kai Gucio, której należą się za to wielkie słowa uznania. Na czworakach to powieść intrygująca, dopracowana w każdym względzie, tyleż odważna w przekazie, co i intymna w emocjach. I jest to również kolejna udana odsłona twórczości Mirandy July – wielkiej autorki, która nie raczy nas swoimi książkami często, ale jeśli już to robi, to zawsze z wyjątkowy sposób. Sięgnijcie po ten tytuł – polecam.
Urszula Janiszyn,
I, po lekturze…