Ludzkie zoo, okładka
Literatura faktu Recenzje

Ludzkie zoo

Czy wyobrażasz sobie sytuację, w której zostajesz zamknięty w klatce i wystawiony jako eksponat? Sytuację, kiedy ludzie robią sobie z tobą zdjęcia, śmieją się z ciebie lub zafascynowani oglądają twoją krótszą nogę, aparat słuchowy czy obciętą pierś? Już samo myślenie o takiej sytuacji podnosi ciśnienie i wywołuje oburzenie. Jakim prawem ktoś miałby wystawiać mnie niczym cyrkowe zwierzę? – tak zapewne stwierdzimy. Tymczasem nasza historia ma kilka(set) takich wstydliwych procederów, które już z samego założenia łamią ludzkie prawa. Ba, nawet nie traktują człowieka jak istoty myślącej i czującej, tylko jak eksponat. Mowa o słynnych freak show, czyli o wystawianiu na pokaz ludzi zdeformowanych od urodzenia lub w skutek chorób. W XIX wieku taka „atrakcja” nie była niczym dziwnym i korzystały z niej rzesze ludzi, nie tylko uczęszczając na pokazy, ale również kolekcjonując karty z ich wizerunkami, śmiejąc się z nich czy nawet … korzystając z usług seksualnych.

O wystawianiu ludzi na pokaz

Joanna Zaręba w książce Ludzkie zoo. O wystawianiu ludzi na pokaz pisze o tych wszystkich bulwersujących, karygodnych praktykach. Opublikowany nakładem wydawnictwa RM reportaż opowiada o losach ludzi, którzy stali się główną atrakcją freak shows w czasach, kiedy te pokazy cieszyły się największą popularnością. To lektura dla ludzi o mocnych nerwach, którzy interesują się historią niesprawiedliwości, wyzysku i nieludzkiego traktowania. Którzy chcą nabyć i szerzyć wiedzę o takich przypadkach po to, by uniknąć podobnych zdarzeń w przyszłości. Książka składa się z ośmiu części. Rozwinięciem ich są poszczególne rozdziały, a właściwie opisy poszczególnych osób, które stanowiły prawdziwą atrakcję pokazów. Osoby te miały status atrakcji nie tylko do pokazywania rzeszy ludzi, ale również obiektów kolekcjonerskich. Tym sposobem poznamy „Dzikich i włochatych”, czyli między innymi pierwszego wilkołaka w historii. Właściwie to chłopca z wrodzoną hipertrichozą, czyli syndromem wilkołaka, którego całe ciało od stóp po głowę pokryte było długimi włosami.

Co więcej?

Z książki Ludzkie zoo. O wystawianiu ludzi na pokaz dowiemy się również, kto był najgrubszy i najchudszy. Poznamy m.in. byłego strażnika więziennego z tendencją do tycia, który ze swojej tuszy postanowił uczynić źródło zarobkowania. W kolejnej części przeczytamy o ludziach „Z małą czaszką”, czyli o Zipie. Był określany również mianem Człowieka Małpy, prezentowanym w charakterze brakującego ogniwa ewolucji. Tu znajdziemy również m.in. historię kobiety-ptaka, czyli kobiety cierpiącej na karłowatość powiązaną z ptasim kształtem czaszki. Kolejna część dotyczy „Skostniałych i powyginanych”, czyli m.in. dotkniętego ankylozą Jonathana, człowieka ”zaklętego w kamień”. Następnie przeczytamy o osobach bez rąk czy nóg. Jak się okazuje nawet fakt pozbawienia kończyn mógł okazać się dla widzów atrakcyjny. Ostatnie trzy rozdziały książki dotyczą ludzi trwale połączonych ciałem ze swym rodzeństwem. Tu m.in. bracia syjamscy Chang i Eng. Poznamy „atrakcje” z innych kontynentów, jak choćby Hotentocka Wenus, czy osób posiadających pasożytnicze rodzeństwo.

Podsumowanie recenzji

Książkę Ludzkie zoo. O wystawianiu ludzi na pokaz przepełniono nie tylko okrucieństwem natury, ale również przejmującymi historiami osób, które były zmuszone zarabiać na swoim kalectwie. Nie brak tu również ludzi, którzy tak naprawdę nie mieli nic do powiedzenia w kwestii swojej osoby. Byli w pełni zależni od właściciela, który zbierał profity mając taki „okaz” w kolekcji. Niektórzy co prawda obnosili się ze swoją niepełnosprawnością z dumą, ale i tak z opisywanych przypadków wyłania się smutny obraz społeczeństwa i jego „rozrywek”. Książkę pozbawiono ilustracji opisywanych postaci, co w pierwszej chwili możemy odebrać negatywnie. Kiedy jednak zaczynamy wyszukiwać te wszystkie osoby w zasobach sieci zaczynamy rozumieć, że niezdrowa fascynacja nimi niczym nie różni się od tego, jak zachowywali się ludzie oglądający freak shows. Poprzestańmy zatem na lekturze tej znakomitej książki i refleksji, czy i w nas osoba na wózku, bez kończyn, dotknięta bielactwem czy wpisująca się w szeroko pojętą „inność” budzi zaciekawienie.

Justyna Gul,

Qultura słowa