Lot
Zaintrygował mnie tytuł Lot i taka zwykła, lecz niebanalna okładka. Postanowiłam sięgnąć po książkę nieznanej mi autorki. To był dobry wybór, bo i opowieść nie jest banalna, chociaż Lynn Steger Strong opowiada o trójce dorosłego już rodzeństwa, która z rodzinami ma po raz pierwszy spędzić święta bez matki. Helena była niejako spoiwem łączącym rodzeństwo ze sobą i Boże Narodzenie zawsze spędzali u niej, na słonecznej Florydzie. Tym razem spędzić je mają w domu Henry’ego i Alice, w zasypanej śniegiem okolicy. Jest to z pewnością jakaś kolejna odmiana, lecz czy na pewno lepsza…
Zarys problematyki
Henry, Martin i Kate nie wiedzą sami, czy potrafią się ze sobą dogadać. Przy matce wszystko wydawało się bardziej proste. Potrafiła ona zażegnać wszelkie konflikty. A że Helen nie sporządziła testamentu, więc z pozostawionym rodzinnym domem mogą być problemy. Braciom nie zależy na domu, chcieliby go sprzedać i podzielić się pieniędzmi, lecz Kate ma nadzieję, że to ona zamieszka w tym domu z mężem i dziećmi.
Do ziemi przylgnęło ze trzydzieści centymetrów śniegu, a resztka słońca jeszcze lśni na rozległych białych polach. Z tyłu rysują się góry: mieszanina skał i gałęzi, splątanych pni przenikających się z długimi pasami bieli.
Życie rodzinne
Mimo początkowych niesnasek związanych z różnymi przyzwyczajeniami i zasadami dotyczącymi wychowania dzieci, wszyscy starają się zachowywać jako taki spokój. Rodzinne spotkania świąteczne nie dla wszystkich są miłe, wiele osób zbyt mocno się stresuje a gdy na dodatek nie wszyscy są w podobnej sytuacji materialnej i społecznej, tym bardziej trudno jest unikać kłótni i sprawiania sobie nawzajem przykrości. Gdyby nie niespodziewany rozwój wypadków, te święta trójki rodzeństwa sprowadziłyby się do kłótni o dom rodzinny i wspominania o różnych, dawno zapomnianych urazach. Alice pomogła młodej matce odzyskać prawo do opieki na córką. Gdy jednak w niespodziewanie dziewczynka znika w śnieżną i mroźną noc. Wszyscy biorą udział w poszukiwaniach odrzucając na bok swoje własne kłótnie i problemy. Najważniejszą sprawą staje się odnalezienie dziecka. Czy uda się odnaleźć siedmioletnią dziewczynkę? Dlaczego wyszła sama z domu wieczorem? Jak rozstrzygnie się spór o rodzinny dom? W jakim nastroju rodzeństwo zasiądzie do bożonarodzeniowej kolacji? Warto przeczytać Lot.
Podsumowanie recenzji
Książka Lot jest dość dobra, chociaż czasem miałam problem ze zrozumieniem typowo amerykańskiego myślenia. Zresztą autorka chyba celowo zastosowała zabieg niedomówień, zmuszając niejako czytelnika do zastanowienia. Nierozwiązywane od lat rodzinne nieporozumienia są powodem wielu emocji, mogą być powodem do traumy, cierpienia, lęku o przyszłość swojej rodziny a także mają ogromny wpływ na relacje między członkami rodziny. Chociaż samo zakończenie mnie rozczarowało, czegoś mi tu zabrakło. Lecz może taki był zamysł autorki. Zachęcam jednak do lektury tej książki.
Myszka