Dwie splecione korony
Jedenaście Kart Opatrznosci jest już w naszych rękach. Jesteśmy coraz bliżej celu – uwolnienia Blunder od wyniszczającej magii. Jednak zdobycie najcenniejszej z kart – „Karty Bliźniaczych Olch” nie będzie już takie proste. Musimy wyruszyć w niebezpieczną podróż, prosto we mgłę otaczającą całe miasto. Mgłę, która pochłonęła już tak wiele umysłów mieszkańców miasteczka. Ostatnie wydarzenia wiele zmieniły. Koszmar przejął moje ciało. Stałam się ludzką marionetką. Nie wiem, co mnie czeka, ale tylko ten potwór jest w stanie wskazać nam drogę do upragnionej dwunastej Karty. Szkoda tylko, że Koszmar nie jest zbyt chętny do współpracy… Zapraszam do recenzji książki Dwie splecione korony.
Kontynuacja serii
Pierwsza część serii, Okno skąpane w mroku, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Zdecydowanie jest to jedna z lepszych powieści fantasy, jakie ostatnio czytałam. Jej zakończenie było dość zaskakujące, więc sięgnięcie po drugi tom było tylko kwestią czasu. Obwiałam się jednak trochę tego, że kontynuację może dopaść klątwa drugiego tomu… Ostatecznie nie było źle, ale mimo wszystko czuję niedosyt. Drugi tom jest zdecydowanie łagodniejszy. Brakuje w nim mroku i tajemniczości, która w pierwszym tomie wręcz wylewała się z kartek.
(…) prawda, Ravynie Yew, nie zawsze jest jednoznaczna. Musimy się jej poddać, takiej jaką jest, niczym gałąź na wietrze. Jeśli tego nie zrobimy, cóż… To będzie koniec.
Wątki powieści
Fabułę w Dwie splecione korony zdominował nowy wątek romantyczny, który mnie osobiście nie przekonał. Ubolewam ogromnie nad tym, że relacja Elspeth i Ravyna umarła śmiercią naturalną w tej części. Ta ich nienachlana i delikatna relacja, mająca swój początek w pierwszej części skradła moje serce. Dlatego też jestem rozczarowana tym, jak ich uczucie zostało potraktowane po macoszemu. Ogólnie nie do końca rozumiem zamysłu autorki na tą część. Postać Elspeth została praktycznie zamieciona pod dywan. O ile w pierwszej części grała pierwsze skrzypce, tak w tej części jest praktycznie niewidzialna. Na pierwszy plan, tym razem wysunięty został Elm i Ione. Całe szczęście, że Koszmar miał w tej części jeszcze coś do powiedzenia. Był jedyną ciekawą postacią w tej części, a jego relacja z Elspeth bardzo mi się spodobała.
Moje myśli jątrzyły się niczym zaogniona rana, aż w końcu uległam truciźnie własnych rozmyślań, popadając w odrętwienie.
Podsumowanie
Nadal trochę było mi mało w kwestii Kart Opatrzności. Choć jest ich dwanaście, to odnoszę wrażenie, że zaledwie tylko połowa z nich została szczegółowo przedstawiona. A ta część to już w ogóle skupia się głównie tylko na jednej z nich. Książka Dwie splecione korony nie była zła, ale spodziewałam się większego „WOW”.
Anna Król
@kochajaca_ksiazki_