O czym drzewa w Bieszczadach nie szumią
Ile wiemy o swoich rodzicach? Henri Gast syn żydowskiej kobiety, która w czasie wojny uciekła z niemieckiego obozu śmierci w Sobiborze wiedział o swojej matce niewiele. Prawie nic. Jej historia ujrzała światło dzienne dzięki reporterowi i dziennikarzowi, autorowi tej niezwykłej historii. Krzysztof Potaczała swoją opowieść o Salomei Hanel i innych Żydach z terenu Bieszczad zatytułował poetycko: O czym drzewa w Bieszczadach nie szumią. Ocalona z Sobiboru. Bieszczadzkie drzewa w bardzo wielu miejscach rosną na mogiłach pomordowanych, ale kto dziś o tym myśli? Drzewa o tym nie szumią, ludzie nie pamiętają, dzieci nie wiedzą. I tylko czasem jakiś dziennikarz, miłośnik historii prowadzi własne śledztwo i wydobywa na wierzch to, co zapomniane.
Hołd dla zamordowanych Żydów
Materiały do książki O czym drzewa w Bieszczadach nie szumią. Ocalona z Sobiboru Krzysztofa Potaczały zbierał przez sześć lat. Przestudiował wiele dokumentów i książek, dotarł do mieszkającego za granicą syna Salomei i długo namawiał go na rozmowę. Henri Gast mieszkający dziś w Izraelu przyjechał do Polski. Nie zobaczył domu matki, bo nic z niego nie zostało, ale mógł przespacerować się ulicami, którymi ona kiedyś chodziła. Opisując losy Szulamit – bo tak nazywano bohaterkę – Krzysztof Potaczała oddał hołd wszystkim pomordowanym Żydom, więźniom obozów w Sobiborze, Bełżcu i Zasławiu. A pan Henri Gast, jego dzieci i wnuki poznali swoje korzenie. Przed drugą wojną światową galicyjskie miasteczka zamieszkiwało bowiem bardzo wielu Żydów. Często stanowili ponad pięćdziesiąt procent mieszkańców. Mieli swoje domy, świątynie, ulice, sklepy, przedsiębiorstwa. Było ich tak wielu, a tak niewiele po nich zostało.
Ocalona z Sobiboru
Dlaczego Salomea? Dlaczego zainteresowały autora losy tej właśnie kobiety? Dla czytelników znających twórczość autora odpowiedź jest prosta – mieszkała w Ustrzykach Dolnych, a miasto to jest bliskie sercu autora. Ponadto Krzysztof Potaczała pisze bardzo wiele o historii Bieszczad. Jest wybitnym znawcą tego regionu, a jego książki zawsze są ciekawe. Dotyczą czasów przedwojennych, gdy w Bieszczadach mieszkali jeszcze Bojkowie, wojennych i czasów PRL, gdy po akcji „Wisła” te tereny opustoszały. Warto więc poczytać o wysiedleniach, zmianach granic i ponownym zasiedlaniu dzikich terenów. Zwłaszcza, że autor ma na ten temat wielką wiedzę, a jego książki zawsze czyta się jak najlepszą powieść.
Rzetelna dziennikarska praca
Salomea Hanel pochodziła z bardzo religijnej chasydzkiej rodziny. Była krawcową. Miała rodziców, dwóch braci i narzeczonego, który był Polakiem. Może to dla niego przyjęła chrzest, a może myślała, że uchroni ją to od śmierci z rąk Niemców. Autor bardzo dokładnie prześledził losy tej kobiety, zebrał mnóstwo danych. Niestety nie wszystko można dziś odtworzyć. Na pewno wiadomo, że przebywała w getcie w Ustrzykach, potem w obozie przejściowym w Zasławiu. Na dodatek w styczniu 1943 roku trafiła do Sobiboru, skąd w październiku uciekła razem z grupą trzystu innych więźniów. To bardzo znany fakt w historii. O powstaniu i ucieczce więźniów z Sobiboru powstawały przecież książki, filmy. Wielu z tych, którzy wtedy uciekli nie przetrwało, nie doczekali końca wojny. Salomea przeżyła. Autor opisał dokładnie losy naszej bohaterki, powołał się na wiele źródeł. W książce są zdjęcia, dokumenty, wycinki prasowe, fragmenty zeznań, listów, wspomnień. To prawdziwa dziennikarska, rzetelna praca.
Opisy tragedii
Książka O czym drzewa w Bieszczadach nie szumią. Ocalona z Sobiboru nie jest opowieścią o jednej tylko osobie. Krzysztof Potaczała poświęcił sporo miejsca na opisanie innych Żydów mieszkających w Ustrzykach Dolnych. Czytając, dowiemy się jak wyglądało kiedyś to miasteczko i dlaczego wszyscy dzisiejsi jego mieszkańcy są tam osiedleńcami. Opisane są tu także losy Żydów z innych bieszczadzkich miejscowości. Duże wrażenie robią opisy masowych egzekucji dokonywanych przez gestapo. Najtragiczniejsza miała miejsce w Lutowiskach. Czy strzelający ludziom w tył głowy gestapowiec poniósł karę? O tym także jest w tej książce.
Podsumowanie recenzji
Warto przeczytać. Historia przedwojennych Ustrzyk Dolnych, opisy życia galicyjskiej miejscowości, w której mieszały się religie, kultury i języki są fascynujące. Książka zachwyci każdego historyka. Jest też wspaniałym świadectwem o ludności żydowskiej żyjącej na terenie polski. Autor konflikty polsko – żydowskie i ukraińskie opisuje bez wybielania żadnej ze stron. Pokazuje przejawy antysemityzmu i współpracę bojkowskich chłopów z okupantem. Książka pozwala dosłownie dotknąć historii i robi na czytelniku wielkie wrażenie. O czym drzewa w Bieszczadach nie szumią. Ocalona z Sobiboru to nie fikcja literacka. To prawda od początku do końca. I ta konkretność, rzetelność i obiektywność to największe zalety dziennikarskiej pracy Krzysztofa Potaczały.
Anna Sołtys