Do jasnej Anielki, okładka
Literatura piękna Recenzje

Do Jasnej Anielki

Do Jasnej Anielki. Balkony i demony to kolejny debiut, który trafił w moje ręce. Takiej okładki nie mogłam przepuścić. Jest niezwykle kolorowa i wyjątkowa, a kocie oczy dosłownie hipnotyzują i przyciągają, nie mogłam im się oprzeć.

Balkony i demony

Aniela Jasna jest… balkonową wiedźmą. Jej magia działa rewelacyjnie na roślinki. Chociaż ma na swoim koncie również kilka magicznych wpadek, to chciałabym mieć taką możliwość jak ona do spełniania różnych (czasem nawet szalonych) pomysłów związanych z kwiatami (no, może nie tylko…). Niestety, zarówno matka Anielki jak też koledzy i koleżanki z Wiedźmowej Rady Osiedla nie pałają zbytnią sympatią do balkonowej wiedźmy. Uważają ją za nieudacznicę. Gdyby nie kot o imieniu Grażyna – pewnie by się załamała.

Cholera jasna, Aniela, myślałam, patrząc na miejsce, które zwałam swoim domem. Przerośnięta biedronka. Rozśpiewane ogórki. Dygająca pelargonia. Zamiokulkas, który nie kwitnie, ale umie pić bruderszafta. Przecież ja nad tym wszystkim nie panuję. Przecież to wszystko wymyka mi się z ręki.

Życie balkonowej czarownicy

Połączenie zwykłej dziewczyny mieszkającej w bloku z magicznymi zdolnościami nie stwarza Anieli łatwego życia. Można by nawet rzec, że jej problemy mnożą się zbyt szybko. Matka jest kobietą sukcesu, typową korporacyjną lwicą. Wyobrażała sobie, że córka też będzie silną kobietą. Nie wspiera jej w tym, co dla Anieli jest ważne. Próbuje zmuszać do rzeczy nie leżących zupełnie w naturze córki. Członkowie Wiedźmowej Rady Osiedla też czują się o wiele lepsi od wiedźmy balkonowej, która ma za zadanie tylko dbać o miejską zieleń. Przez to postrzegają ja jako tę gorszą i traktują ją dosyć obcesowo. Jedyną osobą wspierającą Anielkę jest jej sąsiad a zarazem kolega ze szkolnych lat. Ekscentryczny i postrzelony pisarz grozy, Demonicjusz Wolff. Dużym wsparciem jest także wspomniany już wcześniej kot. Takiego kota (nawet o imieniu Grażyna…) chciałoby się mieć. Chociaż mój Gustaw jest również wspaniałym kocurem. Nie potrafi jednak mówić po ludzku… może dlatego, że nie jestem czarownicą?

On przecież też miał w sobie magię, normalne koty nie gadają.

Kościej Suchotnik

W swoim mieszkaniu Aniela czuje się pewnie, mimo zwariowanych lokatorów, czyli gadającego kota, mieszkającego na balkonie Pana Pelargonii, pijącego drinki zamiokulkasa, przerośniętego Mszycożercy i trzech opętanych śpiewających ogórków. Gdy nagle na jej balkonie pojawia się nieznany osobnik… ze skrzydłami, wszystko wokół staje na głowie. To właśnie Aniela, wyszydzana przez wszystkich zwykła balkonowa wiedźma od głupich kwiatków, musi stanąć do walki z Kościejem Suchotnikiem, który zagraża całemu miastu. W jaki sposób jednak ma z tak potężnym demonem walczyć sama? Kto może pomóc Anieli w tej nierównej walce? Trzeba przeczytać książkę Do Jasnej Anielki. Balkony i demony.

Podsumowanie recenzji

Bardzo wyraźnie widać, że autorka książki Do Jasnej Anielki. Balkony i demony świetnie bawiła się przy pisaniu. „Strzelała” niesamowitymi pomysłami. Jakimś cudem udało jej się połączyć magię, rośliny, gadającego kota, szalonego pisarza i przestrogę klimatyczną w jednym. Całość książki przesycona jest humorem, często nawet może dość głupawym, ale jednak w jakiś sposób wywołujący uśmiech na twarzy. Zabawa podczas lektury gwarantowana.

Myszka