Prawda
Prawda to nowy kryminał Igora Brejdyganta, autora znanego z powieści, które znakomicie same w sobie tworzą gotowe scenariusze filmowe. Jego książki intrygują już niemal tytułem czy też okładką. Poznałam kilka jego powieści, więc bez większego namysłu sięgnęłam po kolejną jego książkę. Nie zawiodłam się. Nie dość, że lektura jest przyjemna, to intrygująca fabuła wciąga już od samego początku. Misternie utkana sieć kłamstw, manipulacji i tajemnic powoli odsłania kolejne sekrety i w końcu poznajemy rozwiązanie. Przerażające jest to, jak szybko nowoczesna technologia, tak przydatna w wielu przypadkach, może zniszczyć komuś życie. I to dosłownie.
Całe życie to jeden wielki ciąg skutków ubocznych, może zresztą ono samo też jest takim skutkiem ubocznym czegoś zupełnie innego.
Zbrodnia w apartamentowcu

Akcja powieści Prawda rozpoczyna się w apartamentowcu, gdzie odnaleziono ciało brutalnie zamordowanej młodej kobiety. Już od samego początku wiadomo było, że nie stać by było ofiary na czynsz w tym lokalu, więc pewnie ktoś ją sponsorował. Dowody zebrane przez śledczych w sposób oczywisty wskazują na bogatego kochanka. Być może on jest sprawcą zabójstwa? Sprawę prowadzi twarda policjantka, na dodatek znana z tego, że niemal zawsze doprowadza wszystkie sprawy do rozwiązania. Szefowie żałują tylko, że jest, niestety, kobietą… Tym razem komisarz Paulina Małecka pracuje w duecie z młodą aspirantką Grażyną Witkowską. Początkowo obie nie były zachwycone współpracą, jednak w trakcie śledztwa dotarły się ze sobą i tworzą niezły zespół.
Pomyłka w śledztwie
Po przesłuchaniu sąsiadów, znajomych i rodziny, szybko wytypowano sprawcę. Znalezione dowody i poszlaki wskazały bogatego biznesmena. Nie było najmniejszych wątpliwości.
Czy tak szybkie rozwiązanie sprawy zawsze oznacza jej prawidłowość? Nie zawsze. Tu na pierwszy (i drugi) rzut oka wszystko się zgadzało. Okazało się jednak, że nic nie było takie jak się wydawało. Nie zawsze można zaufać temu, co się widzi i słyszy. Co zatem jest prawdą a co kłamstwem? Jak to sprawdzić?
O to właśnie chodziło z tą cholerną Małecką: była bolesna jak hemoroidy, ale nikt oprócz niej nie rozwikływał tych historii z choćby przybliżoną skutecznością. Czy ona nie mogła być facetem?
Powieść wypełniona pytaniami
Skazany mężczyzna nie miał tak naprawdę nic na swoja obronę, dowody ewidentnie przemawiają przeciw jego niewinności. Gdy po pewnym czasie na jaw wychodzą nowe, nieznane wcześniej okoliczności, Małecka nie odpuszcza. Wie, że dała się podpuścić zbyt dobrym dowodom, więc teraz chce raz jeszcze wszystko dokładnie sprawdzić. Dlaczego szef jej na to nie daje zgody? Kto stoi za tym, żeby prawda nie wyszła na jaw? Czy mimo przeszkód uda się Małeckiej dotrzeć do prawdy? Polecam, warto poznać prawdę.
Myszka