Za nasze grzechy
Słowa nie mają jednego adresata, są uniwersalnym przekazem przeznaczonym dla uszu całego świata.
Chwytliwy, intrygujący tytuł, do tego mroczna, klimatyczna okładka i opis, który brzmi tajemniczo i groźnie. To elementy, które zwracają uwagę na książkę Za nasze grzechy. Również, gdy otwieramy pierwsze strony wchodzimy w fabułę poprzez mocny prolog. Jest w nim przedstawiony jakiś mężczyzna, którego tożsamość jest nam na razie nieznana. Wypowiada on słowa, które są końcówką jego wypowiedzi. Całe jego oświadczenie i jego tożsamość poznajemy znacznie później. Gdy dotarłam do tego momentu, byłam tym odkryciem zaskoczona, ale też zaniepokojona.
Zbrodnie w powieści Za nasze grzechy
Po emocjonującym wstępie i pierwszych akapitach poznajemy prokuratora Emila Graba i sprawę, którą ma się zająć. Wtedy akcja spowalnia. Śledztwo, które Grab prowadzi, związane jest ze znalezionym ciałem zawiniętym w folię i pozostawionym na leśnej polanie. To, niestety, nie jedyna zbrodnia w tej powieści. Wkrótce mają miejsce kolejne, równie makabryczne. Morderca wyraźnie chce coś światu przekazać, ale robi to w przerażający sposób. W rozwiązaniu tej zagadki pomagają komisarz Marczewski i Jakub Błach, młody, zdolny technik kryminalistyki. Z czasem dołączają jeszcze inne osoby, w tym pewna ekscentryczna dziennikarka telewizyjna Pola Sass.
Sposób narracji
Fabuła w Za nasze grzechy jest raczej stonowana, jak na kryminał. Poszczególne sceny są rozciągnięte, drobiazgowe, a dopiero fabuła ożywiła się w mniej więcej połowie. Przyczyną tej powolności jest spora ilość opisowych tekstów, bez dialogów. W nich poznajemy niektóre fakty z życia Emila Graba. Jego charakter, co lubi, jakie ma priorytety, co go męczy i wiele innych faktów o nim, ale też o innych postaciach. Narracja jest trzecioosobowa, więc obserwujemy całość z różnych stron. Często opisy odbiegają od bieżących wydarzeń, wydłużając jakąś sytuację, przerywając śledztwo, by pokazać coś, co wydarzyło się w życiu bohaterów wcześniej, lub przedstawić ich sposób myślenia i postępowania. Poza tym notorycznie jest stosowane pełne imię i nazwisko bohaterów, a na jedynie komisarz Marczewski, cały czas jest komisarzem Marczewskim. Bez imienia.
Początek serii z Emilem Grabem
Za nasze grzechy jest początkiem serii z Emilem Grabem. To kryminał, który ma swoje mocne i słabe strony. Do tych drugich zaliczyłabym styl, gdyż wolno rozwijane są wątki, tak jak to miało miejsce w momencie przesłuchania jednego z nastolatków. Grab wciąż odwlekał tę czynność, nie rozumiałam, dlaczego, bo w efekcie tylko na tym stracił. Nie ze wszystkimi zabiegami fabularnymi zgadzam się z autorem, chociażby wobec Jakuba Błacha, nietuzinkowego młodego człowieka. Nie będę zdradzała, o co chodzi, ale uważam, że to, jak podszedł do tej postaci pisarz, było ogromnym błędem. No, ale cóż, takie jest prawo twórcy. Nie potrafiłam polubić Poli Sass, która swoją postawą więcej szkodziła, niż pomagała. Nawet w finałowych scenach moja sympatia do niej nie wzrosła. Natomiast polubiłam komisarza Emila Graba, który ma oczywiście swoje sekrety, wady, ale też zalety, chociażby spokój i panowanie nad emocjami.
Podsumowanie recenzji
Jest to pierwszy kryminał i jednocześnie debiut pisarski pana Ludwika Lunara, który ma oryginalne pomysły na swoje powieści, jednak brakuje w jego stylu dynamiki i bardzziej dynamicznego budowania napięcia. Zbyt dużo jest zbędnych słów, szczegółów, a za mało konkretów i szybszej akcji, krótszych odstępów między jednym wypowiedzianym zdaniem, a drugim, albo między jednym epizodem, a drugim. Takie przeładowanie treści nad tym, co dzieje się w powieści, sprawia, że ważne sprawy giną w morzu długich tekstów. A dzieje się dosyć sporo, więc jest w tym wszystkim potencjał, gdyż powieść Za nasze grzechy, mimo wszystko, intryguje, co z kolei sprawia, że chcemy poznać rozwiązanie sprawy, ale też z ciekawością sięgnę po drugi tom serii z Emilem Grabem pt.: Przeszłość nie umiera nigdy.
Mirosława Dudko
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/