Pierwsza drużyna
W wielkim jasnym płótnie z kolorowymi naszywkami utrwalona jest pewna niedoskonałość pierwszych lat igrzysk. Koła jeszcze nie są wycięte z bezduszną cyfrową precyzją. Niebieskie wydaje się nieco większe od pozostałych. Zielona nieforemne, tak jakby czarne na siłę przeciągało je w swoją stronę.
Paryż 1924. Polski debiut na igrzyskach olimpijskich
W setną rocznicę debiutu Polski na igrzyskach Daniel Lis we współpracy z Polskim Komitetem Olimpijskim przybliża nam w książce Pierwsza drużyna. Paryż 1924. Polski debiut na igrzyskach olimpijskich historie pierwszych polskich olimpijczyków. Nie było łatwe stworzenie ekipy. Trudno było także o fundusze zapewniające nie tylko dojazd do Paryża, lecz również zakwaterowanie zawodników i towarzyszącym im trenerom. Nazwiska niektórych olimpijczyków znane są nawet obecnie, lecz o większości z nich nie już pamięta nikt. A przecież to właśnie oni przecierali niejako szlak dla następnych pokoleń. Przedstawione tu osoby musiały mierzyć się nie tylko ze swoimi słabościami, ale też problemami od nich niezależnymi, w trudnym powojennym czasie. Mimo to, nie poddawali się i wykazywali się ogromną determinacją, by osiągnąć postawione sobie cele. Niezwykle historie, niezwykłych i zwykłych zarazem ludzi.
Sportowcy warci zapamiętania
Daniel Lis wyciągnął nazwiska, o których ja nie miałam zielonego pojęcia, zaczynając od wcześniejszych czasów aż do olimpiady w Paryżu w 1924 roku.
– Jeśli chodzi o Niemcy i Austrię, możemy uznać te państwa za tymczasowo nieistniejące.
Wśród trzydziestu siedmiu krajów zaproszonych do udziału w igrzyskach nie ma też Węgier, Bułgarii i Imperium Osmańskiego. Po raz pierwszy jest za to niepodległa Polska.
Autor podzielił książkę Pierwsza drużyna na pięć rozdziałów, zaczyna od „Falstartu” przez „Do startu…”, „Gotowi?”, „Start!”, a kończy rozdziałem „Za metą”. W każdej części chronologicznie opowiada o dążeniu do powstania ruchu olimpijskiego przede wszystkim w naszym kraju. Po wielu latach możemy podziwiać niesamowitą odwagę i determinację nie tylko sportowców, lecz także osób chcących umożliwić im występy na międzynarodowych arenach i walkę o medale olimpijskie.
Paryż, który zachwyca
Paryż już swym wyglądem zachwyca zawodników, którym udało się tam wyjechać. Myślę, że bardzo istotne jest to, że autor pokazuje w swej książce nie tylko same zmagania sportowe na paryskich igrzyskach w 1924 roku, ale także ukazuje nam często zawiłe historie poszczególnych zawodników. Mimo tego, że może nie odnieśliśmy wtedy jako kraj spektakularnych wyników, lecz sam w olimpiadzie udział z pewnością był znaczący.
W Paryżu już same treningi zawodników z innych krajów robią na obserwujących je Polakach wrażenie.
Podsumowanie
Nie sądziłam, że tak bardzo wciągnę się w książkę Pierwsza drużyna. Paryż 1924. Polski debiut na igrzyskach olimpijskich. Widać jak dużo pracy autor w nią włożył i może dlatego tak lekko się przez nią wręcz płynie. Jakby było się uczestnikiem tamtych wydarzeń. Myślę, że nasi olimpijscy pionierzy zasłużyli na pamięć. Świetna książka, prawdziwa gratka dla pasjonata igrzysk.
Myszka